czwartek, 11 października 2012

II Rozdział 2

- Co jest?
Wyszeptał cichu mu do ucha lekko je przygryzając.
Pokręcił lekko głową. Gdyby teraz otworzył usta wydobyłby sie z nich jęk, a tego chciał uniknąć.
"Niech kończy..."
Nie mógł już myśleć o niczym złym.
Jednak on tego nie miał w planach, włożył mu 2 palce do ust, lekko nimi się w nim bawiąc, powodując, że jego jęk usłyszeli pozostali.
- A tu się schował…
Nikt nie zauważył Yamiego, który coś robił, przygotowywał coś, co miało pomóc w zabawie?
On niczego nie widział. Cały czas oczy trzymał zamknięte. Wiedział, że zabierają mu wszystko, co mu teraz zostało. Ręce zabrał daleko od swojego członka. Nie chciał znów jęknąć, a każdy dotyk by to powodował.
"Czy im to nie wystarczy?!".
Yami skorzystał z okazji i zaaplikował w jego ustach kuleczkę, Yosukę mu ją szybko zapiął i delikatnie zapiął.
Znowu zaczął go stymulować, a Yami zajął się czymś innym.
Czyli nie mógł już zamknąć ust. Do tego teraz jego jęki mogli wyraźnie usłyszeć mężczyźni. To mu się nie podobało. Stymulacja obudziła jego reakcje. Niemal szarpnął sie chcąc uciec. Nie chciał tego.
Przetrzymał go w pasie drugą dłonią.
- Spokojnie… Cii….
Wyciszył go.
Yami w tym czasie dał znak, żeby mężczyzna go ułożył.
- A teraz, pochyl się do przodu, oprzyj się na ramionach, a dłonie mi daj dołem jak byś mi coś podawał….
Wytłumaczył spokojnie, popychając go lekko w plecy.
Ułożył się powoli. Miał nadzieję, że w końcu zacznie to, o co chodziło od początku. Nie chciał dochodzić. Nie chciał mieć przy nich orgazmu. Wiedział, ze ból przy stosunku mu w tym pomoże.
Złapał go nadgarstki i lekko pociągnął, tak, że miał je idealnie na środku, Yami wziął skórzane kajdanki i mu je na nich zapiął, po czym znowu zaczął coś szykować. Diego obserwował uważnie twarz dzieciaka.
Był zaskoczony, ale dalej uparcie nie otwierał oczu. Nie chciał tego widzieć. Domyślał się, że po wszystkim będzie miał małe problemy ze sobą.
Ostatni element został zapięty na jego kostki, były to identyczne kajdanki jak na nadgarstkach, ale były odpięte, całość pasowała do siebie, ale jak by jej czegoś dalej brakowało.
Yosuke zaczął gładzić go po wejściu, które teraz było idealnie widoczne.
- Piękne…
Wyszeptał.
Szarpnął się. Nie chciałby go tam dotykano. Nie oni. Jęknął z żalem. Jak mógł się tak wpakować?! Nie mógł teraz nawet odepchnąć mężczyzny. Nie mógł też wstać i uciec.
Yami założył mu jeszcze dużą przepaskę na oczy, żeby nic nie widział, ale żeby też mocniej odczuwał doznania. Wracając podał żel mężczyźni po tym zajął swoje miejsce i dalej kręcił.
Yosuke nalał trochę na niego, a trochę na palce. Delikatnie zaczął się w niego wbijać nim, nie za mocno, powoli i spokojnie.
Mimo woli jęknął czując palec w sobie. Przez specyfik nie czuł zbytnio bólu, który jednak był. Zaciskał pięści. Musiał nad sobą panować! Przecież nie mógł pokazać, jakie to dla niego przyjemne.
Mężczyźni doskonale wiedzieli, o czym ten myśli, dla tego byli na to przygotowani, chłopak mógł nagle poczuć, że coś wdziera się większego, ale też nawilżonego małego i okrągłego. Kiedy zostało to zaaplikowane w nim Yasuke dopiął coś do jego kajdanek, mógł wyczuć, że to coś długiego i nawet ciężkiego, co nie pozwalało mu się ruszać, zostało to też po bokach dopięte do kajdanek na nogach, teraz był całkowicie unieruchomiony.
Jego oddech lekko przyspieszył. Teraz nawet biodrami nie mógł uciec. Czuł, że odbierają mu wszystko. Zdawał sobie sprawę, że kamera wciąż jest włączona. Ta rzecz, która była w nim drażniła go.
Yami zostawił kamerę na krześle, Yosuke wyszedł i usiadł cicho na krześle, Diego poklepał dzieciaka po głowie jak zwierzaka i wyszedł z Yamim o czymś rozmawiając, po chwili nastąpiła głucha cisza, którą zagłuszył trzask zamykającego się zamka. Mężczyzna go obserwował, ale nie dawał znać, że jest dzieciakowi mogło się wydawać że jest sam.
Miał przynajmniej nadzieję, że wszyscy wyszli. Położył głowę na leżance i obrócił ją w stronę ściany. Odetchnął niemal z ulgą. Pomimo wszystko obawiał sie kamer, więc nie chciał pokazywać, iż cokolwiek sprawia mu przyjemność. I tak czuł się wystarczająco upokorzony.
Yosuke lekko się uśmiechnął i włączył 1 poziom wibracji, czekając na to co się stanie i jak zareaguje dzieciak co go jeszcze bardziej nakręcało.
Poruszył się. Poczuł wibracje w sobie. To znaczyło, że ktoś jest w pomieszczeniu. Powstrzymywał jęk, który chciał go zdradzić. Miał trudności z wytrzymaniem. Pierwszy jęk wydarł się z jego ust już po chwili. Było mu przyjemnie. Za przyjemnie jak dla niego.
Dalej nic nie mówiłby po chwili wyłączyć wibrację, uwielbiał się drażnić, zwłaszcza z dziećmi…
Musiał się uspokoić. Jak najmniej podniecać. Znów zaczął myśleć o najobrzydliwszych rzeczach, jakie mógł wymyślić. Widocznie wyłączenie wibracji nie było zbyt mądre, bo chłopak spowodował, że podniecenie malało.
- Jeśli nie dojdziesz w ciągu 3 minut, zostawię cię takiego na całą noc…. Oczywiście z najwyższym poziomem wibracji…
Powiedział z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.
Spiął się. To oznaczało, że nie może sie uspokajać. Nie chciał być upokarzany przez całą noc. Teraz zaczął myśleć o czymś przyjemnym.
Ale brak wibracji mu w tym nie pomagał, a mężczyzna jakoś nie za bardzo się chciało kliknąć w guzik.
- 2 i pół minuty…
"On to robi specjalnie... chce mnie tak zostawić..."
Poruszył się lekko zaniepokojony. Wiedział, że bez pomocy nie dojdzie.
- Chcesz, żebym ci pomógł?
Zapytał wiedząc, że ten i tak mu nie odpowie.
Musiał być, więc zaskoczony widząc, że chłopak kiwa głową. Robił to z rezygnacją. Miał nadzieję, że to wszystko szybko się skończy.
Zaśmiał się cicho, ale tak, żeby ten go usłyszał. Włączył wibrację i czekał.
Jęknął. Jego podniecenie szybko się zwiększało. Co prawda ta wibracja była za niska, by doszedł, ale bardzo się starał.
Przełączył na 2 poziom, co powinno mu wystarczyć jak na razie. Uśmiechnięty podszedł do niego i przy nim kucnął, jednak go nie dotykał, dopiero po chwili dał mu poduszkę pod głowę.
- 3 minuty minęły… Miłej nocki…
Oznajmił podnosząc się.
Mężczyzn odszedł krok, a chłopak doszedł. Był załamany. Chciało mu sie płakać, lecz czekał aż mężczyzna go zostawi. Nie pokaże przy nim łez. Czuł się bardzo upokorzony. Schował twarz w poduszce.
Skierował się do drzwi otworzył je i się obrócił.
- Zapomniałbym…
Włączył na 4 poziom, co prawda nie najmocniejszy, ale jednak dawał kopa.
Po tym drzwi się zamknęły, ale on dalej był w celi, usiadł na schodkach, które tam były i nic nie mówił, jeszcze tylko zamknięcie drzwi było słychać, po czym nastąpiła głucha cisza.
W tym momencie z jego oczu popłynęły łzy. Jednocześnie przyjemność spowodowała u niego ciche jęki. Mężczyzna jednak ledwo co słyszał, a łez wcale nie widział. Cały czas chłopak miał twarz schowaną w poduszce. Nienawidził siebie i tego miejsca. Zwłaszcza jednak tych, którzy go upokorzyli.
Obserwował go i się nie ruszał, był tu tylko po to, żeby wyłączyć urządzenie gdy ten padnie z wycieczenia lub zaśnie.  Nie lubił, kiedy porywali dzieciaki, bo musiał się powstrzymywać inaczej dawno by go zerżnął, mocno i szybko.
Tego właśnie oczekiwał chłopak. Wił się lekko. Szybko doszedł po raz drugi. Po trzecim razie był wycieńczony, ale nie zasypiał. Wszystko go bolało. Oczy go już piekły od łez. Wyraźnie już było słychać szloch przerywany jęknięciami.
Wzdychał w myślach, widząc go takiego, jednak czekał cierpliwie, wiedział, że to już niedługo.
W końcu zrobiło się bardzo cicho. Wyglądało na to, że chłopak stracił przytomność.
Jednak się nadal nie ruszał, wiedział, jakie są zasady i jak ma postępować, czekał i się mu przyglądał.
Zaczął się przebudzać dopiero po godzinie. Poruszył się lekko i jęknął. Nie chciał już tego. Nowe łzy napłynęły do jego oczu.

Jednak mógł poczuć różnicę, był rozkuty, całkowicie, nie miał w sobie ani jednej kulki, a na małym stoliku stało jedzenie i woda z liścikiem, na którym pisało „Zjedz wszystko”. Cela była pusta, a on sam nie wiedział ile już spał.
Wytarł łzy. Wszystko go bolało. Leżał nadal nie mógł patrzeć nawet na jedzenie. Było mu niedobrze. Z trudem odwrócił się do ściany i zamknął oczy. Powstrzymywał płacz. Schował twarz znów w poduszkę.
Nawet nie zdawał sobie sprawy, że odkąd się obudził minęły już 2h, do pomieszczenia ktoś wszedł, rozejrzał się i wyszedł. Jednak po chwili ktoś inny wszedł, można było to poznać po krokach. Były pewne i spokojne.
- Czemu nie jesz?
Zapytał się mężczyzna, który nie był Yosuke.
- Nie chcę. - Powiedział cicho.
Jego płacz minął już jakiś czas temu. Leżał jedynie zobojętniały.
- Jeśli nie będziesz jadł my cię nakarmimy… A wierz mi, że nie chcesz tego…
Podszedł do niego i się nad nim nachylił opierając się o ścianę.
- Zrozumiałeś?
- Tak. Teraz nie chcę.
Jeżeli musi jeść to trudno. Teraz jednak nie chciał Wolał mieć pusty żołądek niż stać nad toaletą i zwracać.
- To dobrze…
Dodał odchodząc po wodę.
- Napij się… Bo to musisz robić… Od 2-3 litrów dziennie… Będziesz pić…
Mężczyzna położył mu butelkę przy nim, nie zmuszał go.
- Jak się czujesz?
-Jeżeli cię to interesuje to okropnie.
Nie tknął butelki.
- Było by ci jeszcze gorzej, ale jak widać nie jest źle, skoro masz siłę się jeszcze stawić… Napij się… Jak za 10 minut nie wypijesz przynajmniej ½ to podłączę ci kroplówkę…
Dodał już poważniej.
Westchnął i sięgnął po wodę. Wypił nieco i odłożył.
- Nie wypiję połowy w 10 minut.
- Nie jesteś wstanie wypić 0.25 ml w 10 min?
Zdziwił się.
- Jak się napijesz to zjedz coś… Jedzenie jest dobre, a musisz coś jeść, żeby coś tracić inaczej nam tu padniesz, a nie o to nam chodzi…
- A o co wam chodzi? O odebranie wszystkiego, co jeszcze mi zostało?
Znów sięgnął po wodę.
- Nie odebraliśmy ci wszystkiego... Dalej masz to, co miałeś, ale fakt to się zmieni niedługo... Jednak zawsze coś powinno zostać, chyba że uważasz, że twój ojciec nie będzie się o ciebie martwić...
Prychnięcie. Co do ojca był pewny. Właściwie zawsze był z niego zadowolony nawet, jeśli wściekły na niego wrzeszczał.
 - Czy ty jesteś głupi?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz