piątek, 12 października 2012

Rozdział 4

- No to się zabawimy po mojemu…
Mężczyzna, który go chwycił miał mocny uścisk, stwierdziłem.
Liczyłem jeszcze tylko na jedno. Że jeden z nich wyjdzie. Może wtedy by mi się udało?
- Przestań!
- Bo co? Co mi zrobisz?!
Trzymając go tak zbliżył jego swoją twarz do jego i go polizał po uchu.
- Bądź grzeczny, a tak bardzo nie zaboli.
Wyszeptał mu do ucha, znowu je liżąc.
Szarpnąłem się z całych sił.
Byłem w tej chwili obrzydzony.
- Nie dotykaj mnie pedale.
Wysyczałem z pogardą. Byłem całkowicie hetero. I kochałem moją narzeczoną.
Uścisk na jego dłoniach zacisnął się ciągnąc go w dół, tak, że kopniak w brzuch był mocniejszy.
- Morda psie!
Ugryzł go w ucho prawie do krwi.
- Jesteś mój… Zapamiętaj to…
Syknąłem z bólu. Brzuch pulsował bólem. Nie mogłem w to uwierzyć do końca.
- Chyba śnisz. Puszczaj mnie złamasie.
Nie pozwoli sobie na takie traktowanie.
- Widzę, że się nic nie nauczyłeś…
Rzucił go na ścianę, mocno, co na pewno go zabolało.
- Miałem, być delikatny, bo byłeś grzeczny, ale widzę, że bez rozkwaszonej gęby, raczej nie ustąpisz…
Zsunąłem się wręcz po niej.
Bolały mnie na dodatek żebra. Nagle poczułem się strasznie zmęczony.
- Na pewno. Nie pozwolę ci mnie dotknąć.
Mówiłem pewnie.
- A możesz sobie nie pozwalać, ale i tak sobie wezmę co moje… Po twoim zachowaniu widać, że to będzie twój pierwszy raz…
Błysk w oczach.
- Mój, z jakiś…
Zaczął liczyć w pamięci.
- Nie pamiętam, przestałem, przy 200… Więc nie martw się, wiem co robię…
Znowu ten błysk, zaczął się do niego zbliżać, kiedy się zbliżył, złapał go za gardło i podciągnął po cegłówkach.
Znów jęknąłem z bólu. Poczułem tarcie na plecach po nierównych cegłach.
- Jesteś potworem.
Wysyczałem mimo niemal łez w oczach.
Nie wierzył mu, co do tej liczby stosunków. Cholera, zamiast teraz kochać się z swoją narzeczoną na gorącej wyspie, chroni swój tyłek. 
- Dziękuję…
Diego wstał i wziął krzesło, na którym wcześniej siedział John i na nim usiadł, chowając miecz, w tej samej chwili do pomieszczenia wszedł Yami z 2 krzesłem i usiadł koło Diega.
- No to dawajcie, przedstawienie musi trwać…
Powiedział czekając jak na jakiś występ w teatrze.
- Nie będziemy kazać im czekać… Prawda…
Wyszeptał mu do ucha, liżąc jego policzek i ucho.
Znów zaczynam się szarpać. Jak chciałbym się w tej chwili obudzić. Super, mój pierwszy raz oglądnie sobie jak w telewizji jakiś dwóch napaleńców. Genialnie po prostu.
Próbuje go znów uderzyć.
- Puść! A wy, na co się gapicie.
Jest bezsilny. Nie może nic zrobić i cholera może tylko patrzeć na nich przez ramię tego, który go ciągnie po tej ścianie. Miejsce gdzie tamten go liże wydaje mu się, że zaraz zgnije.
 Puścił go na ziemię w tym samym momencie kopiąc, mężczyzna oberwał w krocze.
- Uuu…
Było słychać odgłos z widowni.
Skuliłem się na ziemi. Nawet nie poczułem, gdy na podłogę spadła łza cholernego bólu. Bolało bardzo, ale nie miałem zamiaru pokazywać im już słabości.
Plus, że mnie puścił. I tyko tyle.
Widziałem przez łzy jedynie czubki ich butów.
Wykorzystał sytuację i przewrócił go na brzuch.
- Leż tak, albo zobaczysz…
Warknął. Nawet nie ściągał jego spodni tylko je zdarł z niego, nie do końca zostawiając mu wiszący podarty materiał. Zagwizdał.
- Ale widoczek…
Yami, wciągnął wcześniej kamerę i wszystko nagrywał, czego mężczyzna nie mógł zauważyć.
Czułem upokorzenie, największe w całym swoim życiu.
Bałem się, serce biło mi tak szybko. A myśl, że ci na to wszystko patrzą tylko tłumiła we mnie chęć buntu.
Błagałem w myślach bogów, w których nigdy nie wierzyłem, abym nie musiał tego potem pamiętać.
Mężczyzna mógł usłyszeć głuchy odgłos otwieranego rozporka.
- Ale zabawa… Nie ruszaj się…
Złapał go za biodra, dokładnie w pasie i przyciągnął go do siebie, jednak jeszcze w niego nie wchodził… Napluł na niego 2 razy i czekał, aż ślina z ścieknie, tam gdzie trzeba. 
Wzdrygnąłem się czując jak mokra ślina spływa powoli.
Zacisnąłem mocno oczy w strachu.
- Proszę, puść...
Gdzie podziała się moja buntowniczość?



3 komentarze:

  1. Mam pytanie - czy będziecie jeszcze kontynuować to opowiadanie i publikować je w sieci?
    Nie ukrywam, że zdecydowanie bardziej wolę MiLod, od Zwierzaka XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak skończymy zwierzaczka będzie kontynuacja 1 części MiLoD :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    opowiadanie bardzo mi się podoba... lubię czytać o takich organizacjach... choć bardzo współczuję Javierowi i Johnowi... mam nadzieję, że niebawem zostanie opublikowany następny rozdział.....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń