czwartek, 11 października 2012

II Rozdział 5

- I co zrobisz?
- Złożę jutro prośbę o przeniesienie… W tedy będę miał większą szansę, że po wszystkim cię jeszcze spotkam…
Powiedział odwracając się do niego, podszedł i się pochylił nad nim, odczekał, chwilę i go pocałował.
- Przepraszam….
Dodał cicho.
Dziwnym trafem nie odsunął się. Patrzył jedynie na niego zagubiony.
- Dlaczego tak musiało się stać? - Zapytał cicho.
- To moja wina, że się wyłamałem…  Nie chcę cię ranić… Ale boję, się, że oni i tak zrobią mi na złość i mnie nie przeniosą… Bo nie mają gdzie… 
Znowu go lekko pocałował.
- Mam 3 wyjścia, przeniesienie, śmierć Lub poprawę…
Widać było, że chłopak jest złamany i już nie będzie się opierać. Sam nie wiedział, co ma robić. Nie chciał żeby mężczyzna umarł, ale dalej był w nim strach, iż to wszystko jest kłamstwem.
- A jeśli... jeśli tego nie zrobią... to, co ci się stanie?
- Jeśli mnie nie nie przeniosą? Czy jeśli mnie przeniosą?
- Jeśli nie przeniosą... co się wtedy stanie?
- Będę mieć 2 wyjścia, zabić się, albo robić to co mam do roboty tu…
Wytłumaczył mu, siadając koło niego.
Odwrócił głowę. Był już zrezygnowany.
- Rób co masz robić...
Wiedział, że jeśli mężczyzna kłamał z tym wszystkim, to on będzie cierpiał bardziej.
- Ale, nie będziesz robić wszystkiego, żeby nie mieć z tego przyjemność?
Zapytał się nagle, jak by nie usłyszał pozwolenia.
- Nie wiem...
Był pewny, że cokolwiek sie stanie i tak źle to zniesie. Zwłaszcza to, co będzie później.
- Będę delikatny… Nie bój się…
Powiedział do niego.
- Wolisz mnie widzieć, czy nie?
Wzruszył ramionami.
"Jeżeli to kłamstwo..."
Wolał nawet o tym nie myśleć.
- Obojętne...
- Ułóż się tak jak wczoraj, głową w dół…
Zaproponował, wstając, żeby ten miał więcej miejsca.
W tym czasie Diego obserwował całe zajście.
„Złamałeś go… Wyznanie miłości, mam nadzieję, że się z tego wytłumaczysz górze, i że zrozumieją, o co w tym chodziło…”.
Ustawił się. Nie wiedzieli, co może zrobić chłopak jak się dowie, że to była bajka. Zamknął oczy.
Wyjął, żel ale palce naślinił jak i nałożył na nie trochę żelu, żel był dobry nawet bardzo, miał mu ułatwić przygotowanie go, ale też miał dać mu wygodę, podczas późniejszego stosunku.
- jak będzie boleć to mów.
Zaczął od jednego palca.
Drgnął czując w sobie jego palec. To było bardzo dziwne i nieco bolało, ale nic nie powiedział. Nie bolało aż tak bardzo żeby zwracać na to uwagę.
Zaczął delikatnie nim kręcić i go rozciągać.
- Co czujesz?
Zarumienił się lekko.
- To jest dziwne...
Czuł płynącą z tego lekką przyjemność.
Powoli zaczął wchodzić w niego 2 palcem, odczekał chwilę i zaczął go rozciągać.
Jęknął cicho. Znów poczuł lekki ból, ale nic nie mówił. Zacisnął tylko pięści. Wciąż był rozdarty wewnętrznie. Coś w nim krzyczało, że to wszystko jest kłamstwem i ma uciec.
Dalej go stymulował, wewnątrz, ale też zaczął zewnątrz.
- Boli?
- Nie...
To było coraz bardziej przyjemne. Dalej jednak czuł się niepewnie. Zupełnie zagubiony.
Dołożył 3 palec, nie przestawał go stymulować na członku.
W końcu zaczął częściej jęczeć. Pomimo tego, że nie myślał o niczym, czuł przyjemność rozlewającą się po ciele.
Pochylił się nad nim i pocałował go w kark.
- Piękny…
Zadrżał lekko.
- Możesz... Kontynuować?
Chciał mieć to za sobą. Czuł się mimo wszystko okropnie.
Pocałował go jeszcze raz, po czym, rozpiął spodnie wolną dłonią, zdjął je, a raczej opuścił do kolan, a następnie nałożył dużą dawkę, żelu na swojego członka.  Wyjął palce, upewniając się jeszcze raz czy jest już dobrze rozciągnięty.
- Rozluźnij się…
Powiedział, zaczynając w niego wchodzić.                         
Syknął cicho czując jak coś większego w niego wchodzi. Oddychał i starał się rozluźnić. Czuł ból. Mógł się tego spodziewać.
Głaskał go po kręgosłupie, przestał w niego wchodzić, czekał, aż ten się rozluźni, kiedy poczuł, że takowa rzecz nastąpiła, znowu zaczął dalej powoli wchodzić w niego.
Chłopak był niesamowicie ciasny. W końcu to był jego pierwszy raz. Wciąż go bolało, ale był rozluźniony. Znów targały nim wątpliwości.
Jak wszedł niego cały przestał znowu się ruszać, jedynie dłonią znowu zaczął błądzić po jego członku.
Tym samym mężczyzna spowodował, że wszystkie myśli chłopaka odeszły. Przestał mieć wątpliwości. Jęknął cicho.
- Piękny…
Wyszeptał znowu.
- Mogę się zacząć ruszać? Zapytał.
- Tak...
Nawet chciałby mężczyzna już kontynuował. Chłopak był wręcz już potrzebujący.
Zaczął się wolno poruszać, trzymając go teraz za biodra.
- powiedz, jak będziesz chciał więcej.
- Więcej...
Chciał to szybciej skończyć. Tylko to jeszcze mu zostało.
Przyspieszył, ale dalej nie tak jak by mógł.
- Jeszcze...
Musiał dostać więcej. Pomimo tego, że przyspieszenie oznaczało nie tylko przyjemność, ale i lekki ból.
Zaczął go znowu stymulować, jednak nie przyspieszał, zmienił ruchy, były płytsze, więc wydawały się szybsze…
Jęczał, ale dalej nie było tak jakby chciał.
- Więcej... Mocniej...
Złapał go za ręce i pociągnął do siebie, tak, że wisiał, przez co mógł wchodzić głębiej i mocniej, tak jak sobie życzył.
W końcu pierwszy cichy krzyk wydobył sie z jego ust. Było mu tak dobrze.
- Piękny…
Wyszeptał, było mu gorąco, przez to ubranie, ale cudownie, widział go takiego, po paru minutach wyszedł z niego i go obrócił do siebie przodem, po czym wszedł podciągając go na kolana, a sam nachylając się i go całując.
Oddawał pocałunki i jęczał. Podejrzewał, że długo już tak nie wytrzyma. Było mu za dobrze.
- Jesteś taki słodki i ciaśniutki…
Wyszeptał mu do ucha, wbijając się mocniej.
Krzyknął. Tego było już za wiele doszedł z cichym krzykiem. Zrobiło mu się ciemno przed oczami.
Czując to doszedł zaraz po nim, opadł na niego dysząc ciężko.
Pocałował go w policzek, kiedy odetchnął, po czym podniósł się i wyszedł z niego, szukając wzrokiem butelki z wodą.
Był zmęczony.
"No i skończyło się na tym, że nie był to gwałt..."
Obserwował go. Patrzył czy coś się zmieniło. Miał nadzieję, że mężczyzna nie spojrzy na niego z kpiną i nie powie, iż to było kłamstwo, by go złamać.
Kiedy znalazł ją, wstał zapinając spodnie i mu ją podał.
- Masz napij się, musisz dużo pić, żeby się nie odwodnić…
Jednak nie wychodził, usiadł przy nim i go nakrył.
- Dziękuję, że mi je oddałeś…
- To co mówiłeś wcześniej było kłamstwem?
Patrzył na niego uparty. Chciał jedynie wiedzieć. Tak bardzo się tego bał.
Uśmiechnął się i go tylko pocałował, nic nie dodał, nic nie skomentował.
Tylko na niego patrzył.
- Czyli skłamałeś...
Odwrócił głowę i odsunął się. Czuł się wykorzystany.
- Zostaw mnie... Wyjdź...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz