czwartek, 11 października 2012

Rozdział 8

- Diego… I czemu zdrajcę? To była jego rola, którą musiał odegrać i którą odegrał… Dam ci 3 godziny, po nich przyjdę tu i to z tobą zrobię…

Mówił wstając i odkładając krzesło pod ścianę.

- To fajnie, że musiał odegrać. Ale dla mnie i tak będzie zdrajcą. 3 godziny... A oddasz mi mój zegarek? To był prezent.

Był pewny, że na imprezie go miał. Tak jak i telefon.

- Zegarek, tak telefon odpada… Przyniosę ci go jak tu wrócę…

Skierował się w stronę drzwi.

- Dzięki z góry.
Powiedziałem.
Oparłem się o ścianę. Pozostało mi tylko czekać.

Wyszedł, czas leciał szybko, bo już po chwili wrócił z powrotem, na zegarku była nastawiona godzina 13:17.

W ręce miał coś jeszcze oddał mu zegarek.

- Proszę… Nie ruszaliśmy go… Gotowy?

- Dzięki.
Chwycił go i zapiął na ręce zgrabnie.
Teraz się o wiele lepiej czuł. 
Nosił go od 2 lat, w końcu prezent od narzeczonej. 
- Nigdy nie będę, ale raczej tak.

- Rozbierz się, chyba, że chcesz pobrudzić sobie ubrania…

Postawił na leżance płyn w butelce i czekał.

Rozebrałem się powoli. Wiedziałem, że mężczyzna widział już wszystko, co mógł, ale nadal nie było to przyjemne. 
Otuchy dodawało mi chyba tylko, że nikt nie będzie patrzeć. Nie bałem się tego tak jak wczoraj. Byłem trzeźwy.

- Ładne masz ciało… To teraz masz 2 opcje, albo sam się rozgrzejesz i rozciągniesz, albo ja to zrobię… Wybór należy do ciebie…

Spojrzałem na niego lekko z ukosa. Byłem jednak wdzięczny za ten wybór.
- Wolę sam.
Stwierdziłem cicho.
- Ale... Mógłbyś nie patrzeć?

- Hmm… I tak je już widzę i będę widzieć…

Usiadł na krześle przodem do niego.

- Wstydzisz się?

- A ty być się nie wstydził?
Zapytałem spokojnie.
Nie chciałem, aby ten patrzył jednak nie miałem jak widać wyjścia.
Zajmowałem się z wieloletnią wprawą, sobą.

Nie odpowiedział mu na to pytanie, po prostu zamknął oczy i czekał.

- Nie zapomnij o olejku…

Przypomniał mu jednak w trakcie.

- Nie za szybko?
Zapytałem go. Nie spieszyłem się. Skoro i tak miało to nastąpić, chciałem czerpać z tego potem jak najwięcej przyjemności.

- Po prostu ci mówię… Żebyś pamiętał, kiedy mi się znudzi takie siedzenie…

Czułem, że jest mi coraz przyjemniej. Wiedziałem, że nie mogę zbyt długo się dotykać, jednak pozwoliłem sobie na jeszcze kilka ruchów ręką.
- Masz ciekawe rozrywki, nie powiem.

- To jest praca nie rozrywka… I dla czego tak uważasz?

- Bo nie wyglądasz na nielubiącego swej pracy.
Odezwałem się.
Sięgnąłem po oliwkę. Nie wierzyłem w to, co zaraz będę robić, nadal.
- A w ramach pracy to co teraz robisz nie mieści się?

- Mieści… I nie tylko to… Zresztą sam zobaczysz…

„Moim celem jest twoje zaufanie, żebym znowu mógł trochę twoją psychikę nagiąć, już niedługo…”

Spiąłem się odruchowo, gdy bawiłem się mokrymi palcami. Robiłem to delikatnie, tak jak robiłem to już niejednej dziewczynie, ale teraz dopiero czułem, że to wcale nie jest przyjemne.
- I po co to niby? Ja tak szybko się nie złamię.

Otworzył swoje oczy słysząc jego słowa.

- Zacznij od jednego palca, nie od 2…

Zauważył wstając i zaczynając się rozbierać.

Tak jak ten powiedział zacząłem jednak od jednego palca. Czułem, że moje podniecenie zaraz opadnie, bo dotykanie się w środku nie sprawiało mi przyjemności. Uspokajałem się, a palec okazywał się coraz bardziej nie takie złe. Prawie nieobecnym wzrokiem obserwowałem jak się rozbiera. Był wysportowany.

Posiadał też tatuaż na plecach w kształcie smoka, kiedy się rozebrał do naga podszedł do niego.

- Ustaw się na pieska… Resztę ja zrobię…

- Nie... To za mało
Wiedziałem to. Nie byłem dostatecznie rozciągnięty a mężczyzna nie był wcale mały.

- Spokojnie… Tak będzie ci wygodniej…

Czekał cierpliwie, jednak i jego cierpliwość ma swoją granice.

Nie miałem ochoty się teraz z nim kłócić. Gdzieś tam wiedziałem, że wyjdę na tym źle.
Przybrałem, więc tą pozycję, o którą prosił. Nie złe słowo. On kazał. Nie prosił.
Czułem straszne upokorzenie, bo wiedziałem, że jestem teraz dokładnie widoczny. Wytrzymam - Myślałem jednak.
- Jeżeli można w tej sytuacji mówić o wygodzie…

Na palce nalał sobie olejku.

- To teraz zobaczymy jak się rozciągnąłeś…

Włożył w niego powoli 2 swoje palce.

Zagryzłem mimo wszystko usta. Aby nie wydobył się z nich żaden odgłos. Byłem na tyle luźny, aby on je włożył, ale nie na więcej. Olejek na szczęście pomaga.

Zaczął nimi ruszać. Widząc jednak braki w tym, co robił mężczyzna.

- Ciesz się, że nie pozwoliłem ci tego dalej robić…

Prychnąłem, co wyszło dość słabo.
- Nie jestem jakimś specjalistą.
Mężczyzna, co mnie zdziwiło, był nad wyraz delikatny. A ja zacząłem odczuwać nikłą przyjemność.

- Na pewno jestem lepszy od ciebie…

Zauważył, co było prawdą dodał trzeci palec i znowu nimi się w nim bawił.

Ugiąłem się niemal na biodrach. Słabość - jak ja jej nienawidziłem. Igiełki bólu opuściły mnie jednak gość szybko. 
- Naprawdę wole swój zawód…
Stwierdziłem.

- Tak… Zauważyliśmy to…

Wyjął z niego palce i nalał olejku na swojego członka.

- Rozluźnij się…

Powoli zaczął na niego napierać.

Przekląłem cicho pod nosem. On naprawdę był duży. A sama świadomość tego, co ma się stać sprawiała że było mi niedobrze.
- Wolniej...
Poprosiłem słabo.

- Pomyśl o czymś przyjemnym…

Starał się wolno to robić, ale natrafiał na opór z jego strony.

- Albo się porządnie rozluźnisz, albo wejdę w ciebie szybko i poczekam…



1 komentarz:

  1. Ech nie wiem czemu, ale myślała, że zrobi to za Yamim... Ale mimo tego mi się podoba :3

    OdpowiedzUsuń