czwartek, 11 października 2012

Rozdział 5

- Proszę, puść...
Gdzie podziała się moja buntowniczość?
Zaczął się zastanawiać.
- no nie wiem… Ok., zrobimy wymianę…
Widownia, wydała głos zdziwienia.
- Proszę?
Być może miałem szczęście? Byłem nadal przerażony, ale zaczynałem panować znów nad sobą.
- obciągniesz nam… Każdemu po 2 razy, a ci dzisiaj daruję…
Znowu głos zdziwienia, doszedł jego uszy.
- Żartujesz?
Wydawało mi się to nie wiele lepsze niż gwałt. Nie byłem prostytutką. 6 razy...A jednak alkohol działał.
- Ja nie wiem czy dam radę.
- Jeżeli ci się nie uda, zerżnę cię… Masz wybór…
- Mi wystarczy raz…
Odezwał się niby jego „przyjaciel”.
- No to 5… A i wszystko masz połknąć… No to jak? Wolisz na sucho, czy próbujesz?
Mężczyzna woli wszystko od gwałtu. Nawet to.
- Spróbuje.
Mówi lekko martwo.
Puścił go wstając i czekając na niego.
- Zaczniesz na mnie i skończysz na mnie…
Znowu to dziwne spojrzenie, jak by ta propozycja wcale nie zakłóciła jego planów.
- Dobrze. Tylko, jaką mam pewność, że dotrzymasz obietnicy?
Źle czułem się z całymi spodniami w strzępach, ale co miałem zrobić.
- Żadnej… Możesz nam tylko zaufać, nic więcej ci nie pozostaje…
Odezwał się mężczyzn na widowni, którym był Diego.
Pokręciłem głową.
- Obiecaj.
W branży, w której pracowałem słowo nic nie znaczyło.
- Mogę ci obiecać, że jak zaraz nie zaczniesz,zerżniemy cię wszyscy… pasuje?
Klęknął przed swoim oprawcą.
Nienawidził siebie, kiedy to robił.
Złapał go za głowę, ale nie za mocno, po prostu go trzymał, palce wsunął miedzy jego kosmyki.
- No to dajesz…
Po chwili zacząłem ręką.
Myślałem o tym żeby nie myśleć, że to mężczyzna.
Ale to było trudne.
Czekał dosyć cierpliwie, mając nadzieję, że to się rozkręci, jednak to czekanie mu się znudziło.
- Przyłóż się…
Warknął.
Musiałem, więc niestety to zrobić.
Objąłem wargami nasadę, język dotknął przyrodzenia. To było dla mnie okropne.Ale po chwili już się rozkręcałem. Nie myślałem już o niczym, alkohol działał.Robiłem mu tak jak ja lubiłem, gdy moja narzeczona mi robiła ustami.
- To rozumiem…
Yosuke odchylił głowę do tyłu, podniecenie coraz bardziej wyraźniej czuł.
- Dobry jesteś…
Nie odpowiedział nic, a tylko mocniej się zassał.
Nie miał w tym w ogóle doświadczenia, ale znał jego potrzeby.
To było żmudne, jak stwierdził.
- Nie zwalniaj… Może trochę więcej…
Teraz dłoń na głowie się przydała, przytrzymując nią głowę, ruchem bioder wbił się w niego trochę.
Robiłem tak jak kazał. I nie więcej.
Czułem wypieki na policzkach, nie wiedziałem tylko, z jakiego powodu.
Nie byłem pewien czy za miesiąc też będę człowiekiem.
Krztusiłem się lekko.
Jednak go to nie interesowało, jego ruchy z sekundy na sekundy stawały się bardziej gwałtowne, coraz mocnej się w niego wbijał i na dłużej przytrzymywał jego głowę, kiedy jego członek był wsadzony głęboko w gardło mężczyzny.
Miałem odruchy wymiotne jednak powstrzymywałem to.
Bałem się nawet ruszyć, z trudem oddychałem przez nos.
Nie podobało mi się to ani trochę.
Patrzyłem załzawionymi oczami na oprawcę.
Nic nie powiedział, bo go to nie ruszało, jak by mógł wsadziłby jeszcze dalej, na szczęście dla ofiary, że był już blisko szczytowania. Poruszył się parę razy szybciej i znowu przytrzymując jego głowę doszedł w nim. Po pomieszczeniu rozległo się westchnięcie z mieszanym dziwnym odgłosem.  Kiedy wszystko, co miał z siebie wydusił, puścił całkowicie jego głowę i się odsunął zapinając spodnie.
Zacząłem się krztusić.
W ustach miałem okropny posmak i jeszcze ta świadomość tego, co się przed chwilą stało sprawiała, że miałem zamiar szybko wszystko wypluć.
- Pamiętasz, masz wszystko połknąć… Wyplujesz to cię zerżniemy…


2 komentarze:

  1. Aleee ostro! Uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach czytam i zakochuje się w następnym waszym opowiadaniu! Jak ja lubię tak ostro <3

    OdpowiedzUsuń