czwartek, 11 października 2012

Rozdział 13

- Masz wsadź to w siebie…

Była to mała kuleczka.

- Chyba żartujesz. 
Dobrze wiedział, że pod jego wzrokiem nie da rady.
- Nie po to tyle się broniłem żeby...

- Wkładasz i działasz szybciej, czy będziemy tu tak siedzieć cały dzień i noc?

Poddałem się pod jego spojrzeniem.
- Więc daj mi, choć jakiś żel.

- Ślina ci całkowicie do tego wystarczy, nie musisz jej wkładać bardzo głęboko.

Sięgnąłem ręką po kulkę.
- O wiele wolę ciebie z wczoraj.
Stwierdziłem cicho. Bałem się tego w sobie. Bardzo.

- Dzisiaj jestem w pracy, wczoraj w niej nie byłem…

Już się nie odzywał tylko patrzył, bo musiał.

Oblizałem dokładnie dość zimny metal.
Moja ręka powędrowała pomiędzy mojego nogi. Kuleczka była mała, ale nie miałem ochoty jej wkładać.
Popatrzyłem na niego ostatni raz, widziałem, że ten nie zmieni zdania. Rozciągałem delikatnie swoje wnętrze i wsunąłem leciutko kulkę. Nie było tak źle, oprócz dziwnego uczucia mienia czegoś w sobie. Moja ręka nieco wyżej, bawiła się bardziej żywiołowo.

Odczekał chwilę i włączył kuleczkę, na razie na pierwszy stopień wibracji.

Odruchowo zasłoniłem usta dłonią.
Niewiele brakowało, a bym jęknął. Czułem to w sobie teraz dokładnie. Rozumiałem, co tamten miał na myśli, nawet gdybym nie chciał wiedziałem, że zaraz dojdę.

- Pamiętaj, że masz dojść do szklanki…

Przypomniał mu widząc ruchy, które go zdradziły.

Już po chwili musiałem po nią sięgnąć. To było strasznie żenujące, ale kulka we mnie zdradzała mi o tylu miejscach, których nie znałem. 
Tak jak ten chciał skończyłem w tej przeklętej szklance.

Spojrzał na szklankę i na zawartość.

- To jeszcze z 5 razy i powinieneś ją zapełnić…

- 5 razy?!
Nie wyobrażałem sobie tego.
Byłem zmęczony już teraz.

- Tak… 5 razy… Jeżeli się sprężysz zajmie ci to jakieś 2h… może mniej…

- W tej chwili mam ochotę cię uderzyć...
Nie miałem ochoty kolejny raz, choć może teraz będzie łatwiej?

- Ochotę możesz mieć, ale…

Podkręcił wibracje na 2 poziom.

- Streszczaj się…

Zgryzłem mocno usta. To było zbyt brutalnie. Nigdy nic tam nie miałem.
I może to sprawiło, że tym razem poszło mi o wiele szybciej. Bez słowa osiągnąłem 2 orgazm. Nie wierzyłem, że dam radę jeszcze 3.

- Jak szybko… Jak się postarasz to potrafisz…

Stwierdził wyłączając kulkę.

- Dajesz jeszcze 4 razy…

- Dlaczego cztery?
Zaprotestowałem.
To było przyjemne... Właśnie aż za. Byłem wykończony praktycznie.

- Sprawdzałem, czy jeszcze reagujesz…

Znowu włączył tym razem na 3.

Zakląłem pod nosem. 
W środku byłem aż za wrażliwy już. 
Patrzyłem na niego niemal z nienawiścią dochodząc trzeci raz.  Miałem ochotę iść spać.

- Nawet tego sporo… Nie musisz już więcej tyle wystarczy…

Wyłączył kuleczkę i wstał podnosząc szklankę i kładąc ją obok.

Wziął przepaskę i zawiązał mu oczy.

- A teraz otwórz usta, pobawimy się inaczej…

- Nie, proszę już nie...
Poprosiłem słabo. Ja naprawdę byłem wykończony i do końca obdarty z pewności siebie.

Lekko się uśmiechnął, czego mężczyzna nie mógł zobaczyć.

- Jeżeli teraz będziesz grzeczny, dam ci całe popołudnie do 18 na spanie…

- Ale... Obiecaj.
Nie miałem sił się kłócić. Czułem się jeszcze mniej bezpieczny nie widząc nic. 
Mogłem zrobić wszystko żeby tylko mnie zostawił. Wiedziałem, wiedziałem, że jemu to nie sprawia przyjemności... Ale mnie to wykańczało. Może to szok nie pozwolił mi się kłócić?

- Obiecuję, a teraz otwieraj usta…

Kiedy mężczyzna je otworzył powoli zaczął w nie wlewać jego własne nasienie.

- Połykaj…

Odwróciłem głowę.
Nie miałem pojęcia co to było ale było strasznie niedobre... I nagle w jednej chwili uświadomiłem sobie... 
Zrobiło mi się niedobrze, mimo że nie przełknąłem tego jeszcze. Jak on mógł mi to zrobić?! Czułem się zdeptany.

- Połknij…

Powtórzył spokojnie, jednak i on nie miał dużo cierpliwości.

Jednak po chwili dodał.

- Jeżeli nie smakuje ci to jest oznaka złego odżywiania się, za dużo alkoholu za mało cytrusów, ale teraz musisz wszystko wypić…

Chciałem zaprotestować! Wypluć, ale... No właśnie, ale. Poczułem się zrezygnowany nagle. Nie byłem w stanie nawet ruszyć się. A już na pewno zareagować na tą zniewagę. Przełknąłem.

- Dobrze… Bardzo dobrze…

Powoli wlewał mu zawartość naczynia do jego ust, po jakiś 10 minutach „męczarni” nektar się skończył.

- Już…

Zdjął mu przepaskę, schował kieliszek, do torby, przepaskę do kieszeni.

- Jeszcze wyjmij diodę i wypij wodę, i możesz iść spać…

Kulka ustąpiła pod moimi palcami. Nawet się nie odzywałem. Robiłem, co musiałem a byłem pogrążony w kontemplowaniu podłogi. Nienawidziłem siebie w tej chwili.
Czułem cały czas ten smak. Nawet nie wiem czy płakałem.

Schował kulkę, jednak za nim wyszedł to go pogłaskał.

- Dobrze się dzisiaj spisałeś… Postaram się, zmienić ci dietę, żebyś na 2 raz się tak nie krzywił…

Powiedział i skierował się do drzwi ze swoimi rzeczami.

- Nie będzie drugiego razu...
Stwierdziłem.
Siedziałem nadal tak jak mnie zostawił.
Chciałem się zapaść pod ziemię.

- Nigdy nie mów nigdy…

Po tych słowach wyszedł zostawiając go samego.

Starałem się nie myśleć o tym, co było przed chwilą. Bo zbierało mi się na płacz. Byłem zmęczony, czułem się brudny. Z całego serca pragnąłem zapomnieć, położyć się w wygodnym fotelu w moim biurze i napić się wina spoglądając na panoramę miasta. Chciałem zapaść się pod ziemię. A bezruch powodował u mnie tylko to, że rozpamiętywałem. Wstałem i umyłem się. Żałowałem, że nie widzę jak wyglądam. Pewnie 10 lat starszy.

Czas zawsze szybko leci, kiedy nie trzeba, mężczyźnie się za to strasznie dłużył, gdy w końcu do pomieszczenia wszedł Yami.

Lekko się do niego uśmiechał.

- Wypoczęty? I gotowy na następną część zajęć?

- Daj mi spokój.
Popadałem w skrajność. Z jednej chwili, gdy ten był w pomieszczeniu, choć nie myślałem tak bardzo. Ale z drugiej strony bałem się, co ten znów wymyśli. Wcale nie byłem wypoczęty. Chyba byłem masochistą.

- Ok, w takim razie… Wstań, tyłem do mnie… Ręce załóż z tyłu na plecach…

Miał szczęście, że mężczyzna był już nagi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz